Slow life w XXI wieku – iluzja czy możliwość? 0
Slow life w XXI wieku – iluzja czy możliwość?

 

XXI wiek oznacza życie w ciągłym biegu. Nieustannie się gdzieś śpieszymy – z domu do pracy, z pracy na uczelnię, na dodatkowe kursy, na treningi, na spotkania z rodziną, zakupy, aktywności naszych dzieci. Dużo chcemy i dużo możemy – dużo możemy, więc dużo chcemy. W tym ciągłym biegu – po awans, po wyższą pozycję w „wyścigu szczurów”, po robienie kariery i bycie jednocześnie perfekcyjną matką, żoną i panią domu - zapominamy o wielu rzeczach. Zapominamy, że doba ma jedynie 24 godziny i że po prostu nie da się robić wszystkiego. Zapominamy, że organizm potrzebuje odpocząć. Zapominamy, że w tym ciągłym biegu po drodze gubimy siebie – nie widzimy tego, bo nie mamy czasu się zatrzymać. Gdy się tak śpieszymy, cierpi nasze ciało (bo jest po prostu zmęczone), nasze odżywianie (bo jemy na szybko, na mieście, bez skupienia na produktach, które kupujemy), nasze samopoczucie (bo naszej głowie też nie pozwalamy odpocząć). Ucierpieć może też nasza pielęgnacja, ponieważ tak naprawdę nie zastanawiamy się nad tym, jakie kosmetyki kupujemy – jak one powstają, w co są opakowane, z czego są wytwarzane i - najważniejsze - czy nam (lub planecie) czasem nie szkodzą.

 

Co znaczy „slow life”?

Jak sama nazwa wskazuje – „slow life” oznacza zwolnienie, skupienie, zatrzymanie. Idea „slow life” narodziła się jako opozycja do zabieganego trybu życia, który większość z nas praktykuje lub do którego czuje się zmuszona przez otaczającą nas presję społeczną. Jest sprzeciwem wobec masowości i konsumpcjonizmu, szarości, braku świadomości i przesycenia informatyzacją życia. Wszystko zaczęło się w latach 80. XX wieku, gdy narodziła się koncepcja „slow food” (propagowanie jedzenia zdrowych produktów - z naturalnych składników bez jakiejkolwiek chemii, celebrowania posiłków, korzystania z regionalnych receptur) i doprowadziło do tego, że coraz więcej ludzi zaczęło zwracać uwagę na spożywane posiłki, znajdować czas na przygotowanie jedzenia z najlepszych lokalnych produktów, delektować się jedzeniem, a także uprawiać swoje zioła lub po prostu prowadzić malutkie, domowe ogródki. Na pewno łatwiej z tym mają kobiety mieszkające w domach jednorodzinnych, a nie w bloku w mieście – jednak każda z nas ma parapet, na którym może sobie posadzić bazylię, miętę czy szczypiorek, prawda? :) To niewiele – ale zawsze to krok do przodu. Slow food przerodziło się w slow travel (zwiedzamy nowe miejsca samemu, we własnym tempie, rezygnujemy z możliwości wykupienia wczasów all inclusive i leżenia nad basenem przez cały dzień), slow parenting (nie narzucamy dziecku presji, ale pomagamy mu się rozwijać w określonym kierunku), slow fashion (kupujemy mniej rzeczy, ale lepszej jakości, po sprawdzeniu, czy dane ubranie wyprodukowane zostało w etycznych warunkach pracy) – właściwie wszystko może być slow! A w obecnych latach może nawet czasem powinno?

 

Pielęgnacja w duchu „slow”

Ekologiczne kosmetyki, kosmetyki self-made, domowe zabiegi – to wszystko kryje się pod nazwą slow beauty czy slow pielęgnacji. Jaka jest kobieta, która wyznaje ideę slow beauty? Po pierwsze – świadoma produktów, z jakich korzysta. Slow beauty zachęca nas do czytania składów kosmetyków i sięgania po te, które wykonane są z naturalnych, ekologicznych składników (bez chemii, sztucznych konserwantów, syntetycznych barwników) jako lepszych dla naszej skóry, włosów, ciała, a także planety - dzięki propagowaniu idei zero waste. Po drugie – świadoma potrzeb swojego ciała. Propagatorka slow beauty na pewno nie ma łazienki, potocznie mówiąc, zapchanej rozmaitymi kosmetykami, na dodatek w plastikowanych opakowaniach ;) Taka osoba ustala, jakie kosmetyki są jej potrzebne, powstrzymuje się od kupowania ciągle nowych produktów, do czego zachęcają nas producenci i twórcy reklam. Traktuje minimalizm jako dobre wyjście dla codziennej pielęgnacji, a minimalizm zakupowy jako coś, do czego warto dążyć (w końcu jest to cecha koncepcji zero waste i oszczędność pieniędzy). Po trzecie – taka kobieta jest świadoma tego, jak istotna jest codzienna pielęgnacja i nie traktuje jej jako koniecznego do odhaczenia „must-be”. Wie, że urodowa sesja poprawia samopoczucie, a jednocześnie pielęgnuje nasze ciało. Wie, że robienie własnych kosmetyków jest obecnie banalnie proste dzięki licznym poradom dostępnym w zasobach Internetu i pozwala na zwolnienie, skupienie się na własnych chęciach i potrzebach. Wie, że należy jej się czas dla siebie i swojego ciała.

 

Jak zacząć żyć „slow”?

Odpowiedzi na to pytanie niestety nie znamy, bo każdy sam musi sobie odpowiedzieć, w jakim obszarze życia chce żyć wolniej. Wcale nie trzeba od razu wprowadzić idei „slow life” do całego życia – łatwiej małymi kroczkami osiągnąć swój cel. Na pewno warto zacząć od budowania własnej świadomości poprzez czytanie i interesowanie się tym tematem, by sobie uświadomić, jak wiele dobrego slow life – czy inny obszar tej koncepcji – może przynieść.

Czy slow life to nowa moda, za którą podążają lub podążą tłumy? Całkiem możliwe. Ale jest to moda na oderwanie się, na wyłączenie z mediów społecznościowych, które wywołują na nas presję, na odpuszczenie sobie, na uświadomienie, że w tym ciągłym biegu umyka nam zwykłe życie i codzienne radości. Nie da się ukryć, że idea slow life oznacza skupienie się na tym, żeby żyć i czuć, że się naprawdę żyje – przede wszystkim w zgodzie z samą sobą, w harmonii ze światem i z zachowanym odpowiednim balansem. Jest to więc moda, którą na pewno warto podążać – kto w końcu nie chciałby żyć we własnym tempie, a nie tempie narzuconym przez świat zewnętrzny?

 

Może też spróbujesz zwolnić? :)

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl